odrobina wiosny

Na początek krótkie głoszenie parafialne: w związku z charakterem moich studiów zostałam zmuszona do założenia drugiego bloga, bo nie mógł być modowy. Blog zirytowana blondynka jest bardziej o tym, co mi siedzi w głowie, no i jest na ocenę. Zależy ona od wejść na blog zirytowana blondynka i komentarzy na nim umieszczanych, czyli brzydko mówiąc, musi chociaż pozornie zdobyć jakąś popularność, chyba, że zatrzymam Was na dłużej ;)  Liczę na Waszą malutką pomoc :)

A teraz fimejl.

Za oknem piękna pogoda, w końcu. Ale cóż z tego, jeżeli humor nie dopisuje. Aż przypomniał mi się jeden z najulubieńszych fragmentów polskich filmów:

                                             

Nie ma to jak nie zdać poprawy, coś pięknego :) A co robię teraz? Jem typowo studencki, mało pożywny obiad, siedzę sama  i zastanawiam się, czy uporządkuję notatki. Wypadałoby, bo zeszyt do wszystkiego nie jest zbyt dobrą opcją.  Gdyby nie to, że nie mam dziś dostępu do swojego samochodu, na poprawę humoru pomknęłabym do centrum handlowego. Ale myślę, że znalazłam na to inny sposób- wykorzystałam słoneczko wpadające do mieszkania i zrobiłam zdjęcia mojego wiosennego outfitu.

szminka: KOBO 301 sweet morning

lakier: PUPA 

spodnie: house / bluzka: sh / trampki: sklep chiński

U Was też dziś wiosna? ;)